17 MAJA 2022

Skoki. Zbudował na podwórku skocznię dla syna, dziś robi zawody, o których huczy w PZN

Na maleńkiej podwórkowej skoczni w Ruczynowie odbywają się największe w Polsce zawody w skokach narciarskich amatorów. Na 3. edycję ZIELPOL Pucharu inSJders zapisali się m.in. trener kadry Maciej Maciusiak czy mistrzyni Polski Joanna Szwab. – Wracamy do korzeni, robimy zawody "against modern ski jumping" – mówi właściciel obiektu Mateusz Seremak. Na wydarzenie 9 lipca skończyły się miejsca. Honorowy patronat objął Polski Związek Narciarski.

Wystarczył tydzień od otwarcia zapisów, żeby liczba chętnych dobiła do górnego limitu. Stało się jasne, że po dwóch znakomitych edycjach ZIELPOL Skoków Amatorów o Puchar inSJders ten trzeba będzie przesunąć. Kiedy organizatorzy ogłosili, że przyjazd zapowiedzieli Maciej Maciusiak, Joanna Szwab, olimpijczycy Szczepan Kupczak i Martyna Galewicz, a także m.in. ekspert TVP Sport Wiktor Pękala, lista zgłoszeń przekroczyła kolejne granice. Zaledwie w dwa lata po testowych, kameralnych zawodach dla garstki zapaleńców gospodarze przyznają: – to podwórko przy naszym domu, więcej jak setki skoczków po prostu nie pomieścimy.

Skoki w Ruczynowie. Największa impreza amatorów od wybuchu "małyszomianii"

Ruczynów (k. Buska-Zdroju), w którym na co dzień mieszka kilkanaście rodzin, trochę przez przypadek stał się drugim Zakopanem – tyle tylko, że dla amatorów. Obiekt, który Mateusz Seremak wybudował dla syna, w 2020 roku został oficjalnie najmniejszą polską skocznią narciarską. Mierzył 4 metry, z rekordem o metr dłuższym, który ustanowiono dwa razy podczas pierwszych edycji zawodów.

– Przyjechało 29 osób, po roku już prawie 40. Teraz mamy zapisanych aż 80 zawodników i to pewnie nie koniec. Szczerze? To niedorzeczne, brakuje słówśmieje się Seremak. – Gdy panowie z inicjatywy inSJders zaproponowali współpracę, nie śniło się nam, że lada moment będziemy gościć trenerów kadry narodowej, patronat honorowy obejmie Polski Związek Narciarski i największa sportowa stacja w Polsce, a telewizje śniadaniowe zrobią spod skoczni wejścia na żywo do milionowych widowni. Może się mylę, ale amatorskiej imprezy o takim rozmachu nie było od początku "małyszomianii" – dodaje gospodarz.

Od początku ery Adama Małysza w całej Polsce wybudowano dziesiątki skoczni-samoróbek. Niektórych – jak Skawica, Lublin, Strachocina, Łódź, Sułkowice, Jawornik czy Czerniec – na znakomitym poziomie. Najnowsze tradycje konkursów amatorów też są bogate, jednak żadne nie odbywały się na taką skalę. Żadnymi też nie interesowała się dotąd narciarska centrala.

– Ruczynów jest pierwszą imprezą tego typu, która dostała formalny patronat PZN. I jesteśmy z tego dumni. To najlepszy dowód, że sport, który kochają miliony Polaków, nie jest wcale bańką dla wąskiej elity z gór – przyznaje sekretarz związku Jan Winkiel.

Działacz zastanawia się nawet, czy w odwiedziny 9 lipca nie chciałby może przyjechać Thomas Thurnbichler.

Syn wychował się na podwórkowej skoczni. Dziś jest uczniem SMS Szczyrk

– Nie skakałem od 15 lat, ostatni raz w 2007. Ale to jest zabawa, w której warto być. Skoki potrzebują takiego luzu. Przyjadę z synem – przyznaje trener Maciusiak, od tej wiosny trener kadry narodowej B. – Szczerze? Mniej bałbym się skoczyć na mamucie w Planicy niż na tym maleństwie. Ale raz się żyje! – dodaje Kupczak, lider kadry polskich kombinatorów norweskich.

Choć Ruczynów Arena to rzeczywiście maleństwo, Seremak kosztem 15 tys. złotych postanowił ją przebudować. W 2022 roku obiekt urósł do wymiarów K7/HS8, z potencjałem na rekord w okolicach 9. metra. Za jego ustanowienie w zawodach przewidziana jest zresztą specjalna nagroda.

– Syn i tak wyrósł z takich obiektów, bo z ogródka w Ruczynowie nagle trafił do SMS w Szczyrku i klubu Klimczok Bystra. Został prawdziwym skoczkiem. To dowód na to, że takich obiektów brakuje na nizinach i że potencjalne talenty mogą rodzić się w całym kraju, a nie tylko w górach. Tak czy inaczej, na starej skoczni doszliśmy do limitu. Ta, którą mamy teraz, przeraża żonę, ale daje już faktyczne uczucie lotu. Czekamy, ile wycisną z niej najlepsi – ekscytuje się Seremak i dodaje: – zachęcam wszystkich do podjęcia podobnej inicjatywy. Przekażę wszystkie plany i kosztorys.

Against modern ski jumping – skoki jak kiedyś: prostsze, łatwe, dostępne

Ruczynów i zawody dla amatorów łączą pokolenia. Z jednego progu odbijają się kilkuletnie dzieci i 90-latkowie. Jerzy Cienciała z Wisły, który wziął udział w pierwszej edycji, został najstarszym czynnym skoczkiem w Polsce. W międzyczasie miał 65-letnią przerwę, treningi zaczynał jeszcze przed II Wojną Światową.

– Nie boję się powiedzieć, że to co wspólnie robimy, to fenomen – uważa Artur Bała, członek grupy inSJders. Seremak i pozostali zaznaczają, że to przykład inicjatywy w stylu "against modern ski jumping" (ang. przeciw nowoczesnym skokom).

– Nie ma u nas przeliczników za wiatr ani za belki. Każdy skacze z tej, z której chce, na koniec liczymy sumę odległości. Obiekt powstał z oddolnego zaangażowania, bez pomocy federacji, samorządów, dofinansowań. Konkurs jest wynikiem naszej pasji i chęci pokazania ludziom, że mówimy o sporcie dla każdego – dokładnie takim, jakim skoki były kilkadziesiąt lat temu – przekonuje Maciej Nowak z inSJders. – Historycznie w Polsce funkcjonowało ponad 300 różnych skoczni, a dziś ledwie są ledwie 24. Dlaczego? Sport, który kochamy, może być i powinien być bardziej dostępny. Ruczynów dowodzi, że tak samo jak chodzi się z kolegami pograć w piłkę nożną, można przyjść na skocznię. Po prostu.  

Źródło: Informacja prasowa organizatora