16 LIPCA 2021

Skoczkinie oceniają piątkowe kwalifikacje w Wiśle

Fot. Tadeusz Mieczyński

Piątkowe kwalifikacje okazały się dla większości naszych reprezentantek dość udane. Z czterech, które pojawiły się na starcie, trzy wywalczyły awans do sobotniego konkursu FIS Grand Prix, który po raz pierwszy w historii rozegrany zostanie na Skoczni im. Adama Małysza w Wiśle-Malince.

Najlepszą z reprezentantek Polski podczas piątkowych kwalifikacji była Nicole Konderla, która została sklasyfikowana na 15. miejscu. - Bardzo się cieszę z tych zawodów, szczególnie, że są to zawody na dużej skoczni. Nie były to takie skoki, jakie tu już oddawałam, bo gubię czucie podczas zmagań, ale ten ostatni wydawał mi się całkiem w porządku - przyznała Konderla. Zawodniczka zauważyła przemianę w swoim podejściu do rywalizacji: - Od zeszłego roku dużo się zmieniłam, chyba zyskałam cierpliwość, więcej uśmiechu i luzu. Już mnie tak nie stresują te zawody, ponieważ przychodzę tu, żeby się sprawdzić i wiedzieć co mam poprawiać dalej w treningu.

Do konkursu awansowała także Wiktoria Przybyła, która zajęła 38. miejsce w kwalifikacjach. - Dzisiaj emocje były bardzo duże, moje wrażenia są pozytywne, ale skoki nie były najlepsze. Minimalny cel został osiągnięty, chociaż nie w taki sposób, jak chciałam. Wczoraj próbowałam się nie stresować, ale stres zawsze jest w głowie i dzisiaj trochę dał o sobie znać – powiedziała najmłodsza skoczkini w zawodach. - Otrzymujemy wsparcie od kibiców, rozdałam pierwsze autografy, ale czuję się z tym jeszcze nieswojo. W ten weekend chcę po prostu pokazać jak najwięcej – dodała.

Nie do końca zadowolona ze swojego występu była Anna Twardosz. - Wykonałam zadanie na dzisiaj, ale nie w ttaki sposób chciałam awansować do konkursu. Od dłuższego czasu bardzo stresowałam się tymi zawodami i trudno jest mi się wyluzować. Jeszcze nie wiem, co poszło nie tak, ale tego dowiem się od trenerów. Już od dłuższego czasu nie mogę wrócić do skoków z początku ubiegłego sezonu, ale skoki to jest sport zimowy i właśnie na zimę się przygotowuję - przyznała Twardosz.

Jedyną z Polek, której nie udało się zakwalifikować do sobotniego konkursu, była Joanna Szwab. - Podchodzę do tych zawodów spokojnie, ale przekombinowałam, bo chciałam skoczyć lepiej, niż w treningach. Zmieniłam jeden element tak, że wyszło na odwrót. To dla mnie lekcja na niedzielę – nie będę kombinować w zawodach, tylko skoczę jak na treningu - podsumowała Szwab.

Źródło: Biuro Prasowe FIS Grand Prix Wisła 2021