23 LISTOPADA 2020

Kamil Stoch: kubeł zimnej wody nikomu nie zaszkodził

Kamil Stoch miał mieszane uczucia, co do inauguracji Pucharu Świata w Wiśle. W piątek błysnął formą w kwalifikacjach, w sobotę stanął na podium wraz z kolegami, choć miał problemy zdrowotne. W niedzielę z kolei zawody ukończył na 27. miejscu.

To był chyba dziwny weekend. Najpierw wygrane w wielkim stylu kwalifikacje, potem migrena i wreszcie fatalne błędy na koniec. Co czujesz?

- W niedzielę popełniałem błędy, a ten w drugim skoku był karygodny. Nie włożyłem całej energii w odbicie, a tak trzeba w takich warunkach. Tylko rozproszyłem ją w różnych kierunkach. Miałem problemy ze znalezieniem odpowiedniej pozycji najazdowej w niedzielnym konkursie. O tym trzeba zapomnieć. A dążyć do tego, by wykonywać takie skoki jak w piątek. Ta próba utwierdziła mnie w przekonaniu, że potrafię.

Sobotnia migrena miała wpływ na to, co wydarzyło się w niedzielę?

- Nie chcę szukać usprawiedliwień ani kopać za głęboko. Teraz można gdybać, ale nie wykluczam takiego scenariusza. A może po prostu za bardzo chciałem. Kubeł zimnej wody na początku sezonu nikomu nie zaszkodził.

Występ w konkursie drużynowym kosztował wiele sił?

- Być może, ale nie żałuję, że wystartowałem. Stanęliśmy na podium.

Skoro tak szybko popsuł się dojazd, to równie szybko można go naprawić?

- Oczywiście. Ten drugi skok w konkursie indywidualnym był fatalny, ale ten pierwszy, choć też z błędem, pozwolił nawiązać walkę. Jestem dobrej myśli. To utwierdza mnie w przekonaniu, że mogę walczyć z najlepszymi.

Źródło: PZN