14 MARCA 2021

Dobra postawa Polaków na Wielkiej Krokwi

To był prawdziwy skokowy maraton na Wielkiej Krokwi. W ciągu ledwie kilku godzin odbyły się w Zakopanem dwa konkursy Pucharu Kontynentalnego. W obu triumfował Austriak Ulrich Wohlgenannt. W pierwszym niedzielnym konkursie najlepszym z Polaków był Stefan Hula, w drugim Maciej Kot. Obaj zajmowali szóste miejsca.

Dla tego pierwszego było to podtrzymanie dobrej passy z konkursów Pucharu Kontynentalnego. Niedawno triumfował przecież w Brotterode. Teraz znowu zameldował się w czołówce. Pewnie byłby w niej też w drugim konkursie, ale na przeszkodzie stanął chyba zmienny wiatr, choć trener Maciej Maciusiak twierdził, że sam skok też nie był najlepszy. - Jestem zadowolony z tych konkursów w Zakopanem, bo wszystkie próby były naprawdę dobre. Trudno jest mi ocenić tę ostatnią, po której wypadłem poza "10", bo zaczął już kręcić wiatr. Pierwszy konkurs, a szczególnie ten drugi skok były naprawdę bardzo dobre. Jest w porządku - cieszył się Hula, który w drugim niedzielnym konkursie był 14., choć po pierwszej serii zajmował ósmą pozycję.

W końcu dwa bardzo dobre skoki oddał Maciej Kot. Zakopiańczyk w pierwszym konkursie był 30., a w drugim zajął szóste miejsce. - To były konkursy z różnym pomysłem na skok i jak widać jest diametralna różnica. Ma to też dla mnie duże znaczenie. Jestem zadowolony z tego drugiego konkursu - powiedział Kot.

Po jednym dobrym i jednym słabszym skoku oddała w obu konkursach Aleksander Zniszczoł, który zajmował 19. i 9. miejsce. - W moim odczuciu były to pozytywne dla mnie konkursy. Nie mogę być zły na siebie, że coś zrobiłem źle, bo próg mi oddawał we wszystkich skokach, a to jest rzadkość w Zakopanem - mówił Zniszczoł.

W pierwszym niedzielnym konkursie ósme miejsce zajął Klemens Murańka, w drugim skończył poza "30". - Zabrakło mi powietrza na dole skoczni. U góry miałem fajną wysokość, wydawało się, że to będzie daleki skok, ale szybko utonąłem. Nie chcę zrzucać na warunki, bo sam skok też mógł być lepszy - tłumaczył Murańka.

Problemy z szyją uniemożliwiły dobre skakania Jakubowi Wolnemu. Od razu odbijało się to na pozycji najazdowej, a co za tym idzie na prędkościach na progu. - To nie był mój dzień. I to zdecydowanie. Postrzyknęło mnie w szyi i to pociągnęło za sobą wiele problemów. Byłem spięty na dojeździe, a to powodowało, że nie miałem dobrych prędkości. Nie byłem w stanie się z tego odbić - wyjaśnił Wolny, który był 12. i 18.

Źródło: PZN